poniedziałek, 9 grudnia 2013

Miniaturka "Z pamiętnika Ann"

Hej, tu Evangeline!
Po wizycie w psychiatryku, czyli w szkole.
Kolejna miniaturka, jednak teraz nie o Jily. Mam nadzieję, że się wam spodoba, ale ostrzegam - nie jest do końca szczęśliwa.

Miniaturka powstała przy When you're gone i My Inmortal.

P. S. Taka mała legenda - kursywą i pogrubione to teksty z pamiętnika, a sama kursywa to wspomnienia.

Zdjęcie i wiersze, złote myśli znalezione w internecie.

*******

Właśnie pakował się do Hogwartu. Miał tam wrócić po tylu latach. Nie wiedział, czy nie będzie to dla niego zbyt duży cios, ale jeśli by nie spróbował nie dowiedziałby się. Każde miejsce, każdy moment z nią związany dawał mu nowe powody do bólu i obwiniania się. Miał wrócić do miejsca, gdzie umarła.
Po spakowaniu większości rzeczy położył się na kanapie. Po tym wydarzeniu znacznie oddalił się od przyjaciół. Spotykał się z nimi tylko wtedy, gdy oni go zapraszali, spotkali lub się wpraszali. Widział te smutne spojrzenia Lily, Dorcas, Jamesa i Syriusza. Im też było przykro. Jednak nie mieli się o co obwiniać. W końcu, to on zawinił. On jedyny.
Zauważył na komodzie zeszyt. Zastanawiał się, co to może być, ale nic mu nie przyszło do głowy. Podszedł do szafki i wziął go do ręki. Był cały czarny ze złotymi zdobieniami. Już wiedział co to jest. Przekartkował go i zatrzymał się na ostatniej stronie.

Można odejść na zawsze byle stale być blisko...

Czarna trumna, pełno ludzi w czarnych ubraniach, smutek i łzy. Pamiętał, że bardzo padało. Wcześniej, w kaplicy, patrzył na nią z daleka. Mógł podejść, zobaczyć i zapamiętać inaczej. Wolał ją trupiobladą niż całą we krwi.
Cały pogrzeb obserwował zza drzewa. Zobaczył Lily i Dorcas wtulone w chłopaków, zalewające się łzami. James i Syriusz mieli posępne miny i dało się zauważyć ich zaszklone oczy. Oni też się obwiniali. Że wtedy z nim nie poszli. Że zachowywali się jak egoiści. Ale Remus ich nie obwiniał. Wszystko wziął na siebie.
Po jakimś czasie cmentarz prawie opustoszał. Prawie. W końcu zdecydował się podejść. Chciał ją przeprosić, choć wiedział, że jest już za późno. To jej życia nie przywróci, ale może, kiedy spotkają się tam na górze, mu wybaczy.
Podszedł do nagrobka i przejechał opuszkami palców po jej zdjęciu. Była na nim uśmiechnięta. Taką miał ją zapamiętać, ale nie potrafił. Ukląkł, nie zważając na deszcz i błoto.
- Wybacz mi Ann - szepnął, pozwalając aby łzy mieszały się z deszczem. Nie wiedział, co może jeszcze powiedzieć. Wolał te trzy proste, szczere słowa niż całe zdania, w których nic nie da się zrozumieć i można się tylko pogubić.

Pamiętaj także o tym, że kochałam i, że to miłość skazała mnie na śmierć.

Nie wiedział kiedy przeszedł na ten cytat. Wtedy, na cmentarzu, usłyszał jak ona to mówi. Jednak to była jego wyobraźnia. To go dobiło. Miała rację - kochała GO i zginęła przez.NIEGO. Jak ona zginęła? Oto kolejne wspomnienie, kolejny cios...

Szukam Cię...
Szukam i znaleźć nie mogę...
Spójrz na mnie i powiedz,
Że jesteś...
Proszę...

Przeszedł przez Pokój Wspólny, po raz kolejny zapewniając chłopaków, że da sobie radę. Wyszedł i od razu skierowała się pod Wierzbę Bijącą, a stamtąd prosto do Wrzeszczącej Chaty. Czekał na ból przemiany i brak świadomości. Ostatnia pełnią w roku i ostatnia tu, w Hogwarcie. Nie chciał psuć chłopakom końca szkoły i wolał iść sam. Nie zauważył, że za nim podążyła pewna Gryfonka. Nie zauważył jej dopóki nie stał się potworem.

Ponieważ najbliższa osoba może wyrządzić ci największą krzywdę.

Zmienił się z powrotem w człowieka. Jak zwykle bywało, nic nie pamiętał. Ale się nie bał. Nikogo z nim nie było, nikomu nie wyrządził krzywdy. Nie wiedział jak bardzo się mylił...
Ze zmęczenia zapadł w sen. Kiedy się obudził, potrzebował jakiegoś czasu, aby wszystko do niego dotarło. Był to straszny widok. Wszędzie była krew! A pod drzwiami zobaczył czyjeś ciało. Nie, to niemożliwe, żeby kogoś skrzywdził! Przecież był zupełnie sam! Na czworakach podszedł do ciała. Było całe umazane krwią. Widać było wiele śladów po ugryzieniach. W duchu się modlił, żeby nie była to prawda. Żeby był to tylko cholerny sen. Obok ciała leżał zeszyt. Sięgnął po niego i otworzył na pierwszej lepszej stronie.

Samotność to obejmowanie kogoś
Kogo kochasz
Gdy wiesz, że nigdy więcej nie obejmiesz
Go znowu.
Nawet zagubionego z ciemności
Moje serce zawsze cię odszuka.
Dusza umiera na temu tego,
Kto ją niesie.
Gdybym tylko mogła znaleźć miejsce
Do którego mogę uciec, bezpieczenie ukryte
Już dzisiaj bym tam była.
Najmniejsze światło dnia mnie tu znajdzie Ci którzy czekają
Obserwują uważnie.

Rozpoznał to pismo. Wiedział kogo zabił. Zeszyt wypadł mu z ręki. Przyczołgał się bliżej. Odsłonił dziewczęcą twarz umazaną krwią. Rękawem bluzy ją przetarł. Ukazały mu się te znajome oczy, usta, policzki. Rozpłakał się. Ona mu zaufała, pomimo jego zachowywania; pokochała, pomimo tego kim był. A on co?: zawiódł ją. I nie będzie mógł tego cofnąć.
Pamiętał doskonale reakcje przyjaciół. Dziewczyny początkowo nie mogły w to uwierzyć, chłopaki z resztą też. Później był tylko płacz i obwinianie się. Jednak on... wziął wszystko na siebie i powiedział, że wiedział, co może się stać. Dał jej miłość i śmierć. Pamięta słowa otuchy z wciąż drżących od płaczu, ust dziewczyn.
- Ci, którzy nas kochają, nigdy tak naprawdę nas nie opuszczą i ty zawsze możesz znaleźć ich w swoim sercu - szepnęła Lily. Dorcas skinęła głową, na potwierdzenia tych słów.
Przekartkował zeszyt i zatrzymał się na dwóch cytatach. Pochodziły z tego samego dnia, ale z innych lat. Ten pierwszy, został zapisany, kiedy byli na szóstym roku. Z dopiskiem: Remus powiedział mi kim jest. Mam nadzieję, że w końcu nam się uda.

Miłość nie jest wtedy,
Gdy nie widzisz wad człowieka.
Miłość jest wtedy, kiedy widzisz jego wady, w pełni je akceptujesz i kochasz równie mocno, co wszystkie zalety.

Następny pochodził z tego roku szkolnego. W końcu jesteśmy razem!

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym powiedziałeś mi ze mnie kochasz.

Ja też..., pomyślał.

Kiedy twoje życie rozpada się na kawałki, czasem rozpadasz się razem z nim.

Tak mógł podsumować swoje życie Remus. Po jednym wydarzeniu, cały jego świat legł w gruzach. To jedno zdanie często pojawiło się w jego rozmowach z Lily bądź Dorcas.
Po raz kolejny przekartkował zeszyt. Zamknął go i przejechał opuszkami po okładce. Podjął decyzję. Wziął pióro i pergamin, i zaczął pisać. Miał nadzieję, że Dumbledore się na niego nie obrazi. Jednak on to uważa za słuszne. Przywiązał list do nóżki sowy, a ona odleciała. Wziął do ręki pamiętnik i różdżkę.
- Avada Kedavra - szepnął i uderzył go zielony snop światła. Dołączył do niej. Zobaczył ją w złotym blasku.
- Nie wybaczyłam Ci, bo nie miałam czego - szepnęła.
I tak kończy się historia, nie do końca szczęśliwa. Można ją porównać do Romeo i Julii, jednak dla nich wyglądało wszystko inaczej. I pomyśleć, że połączył ich zwykły, czarny zeszyt.

Największa motywacja do życia
Jest świadomość ze gdzieś jest ktoś
Kto widzi w tobie więcej niż ty sam.

6 komentarzy:

  1. Jejku cudowna ta miniaturka ;* *.* Szkoda mi Remusa... Obwiniał się za śmierć Ann, a to nie była jego wina... Ja lubię smutne zakończenia :-) Boskie :* Cud, miód i malina :-D Jestem już trochę zmęczona, bo jest późno i miałam dodać komentarz jutro, ale jak przeczytałam tę miniaturkę to nie mogłam się powstrzymać i z jednym okiem otwartym jakoś dałam radę :-D :* Bardzo przepraszam, że wcześniej nie komentowałam tego bloga, autorstwa twojego i Paulli K, ale miałam straszny zapiernicz w szkole i dopiero teraz znalazłam czas, aby skomentować :-) Jejciu Evangeline masz naprawdę duży potencjał i talent ;* Nie zmarnuj go :-) Smutno mi po tej miniaturce :-( Życzę wam mnóstwo weny kochanieńkie <3 ;* Pozdrawiam i ściskam serdecznie <3

    Czarna Róża

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe. Nie napiszę wiele, bo obraz rozmywają mi łzy. Ale bardzo mi się to podoba

    OdpowiedzUsuń
  3. Lovciam tą miniaturkę <3 Rozpływam się. Smutam nad Remusem i Ann! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie *_*. Naprawdę. Tak jak ostatnia twoja miniaturka, ta również bardzo głęboko mnie poruszyła. Boże... Nie wyobrażam sobie, co mógł poczuć Remus kiedy dowiedział się, że ZABIŁ swoją UKOCHANĄ. To jak opisywałaś jego uczucia było naprawdę wzruszające i doskonałe- pozazdrościć takiego pisania :***
    Ostatnie zdanie świetnie pdsumowało całość: pomyśleć, że połączył ich zwykły, czarny zeszyt.
    Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat jeszcze, bo tekst był krótki i dosyć melancholijny (a takich za Chiny nie potrafie komentować)
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna *-*
    Ryczę jak małe dziecko! ;__;
    Szkoda mi Remusa i Ann! ;c
    Tak się kochali.. Ale przynajmniej teraz są razem!
    Jeszcze raz piękna miniaturka!
    Martyna Ch

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Obserwatorzy