Witam! Chciałam tę miniaturkę zadedykować wszystkim fanom Jily. Miłego czytania!
Powstała przy piosence Avril Lavinge - Wish You Were Here.
A tak btw. zapraszam na moje nowe blogi [LINK 1] i [LINK 2].
*****
Wszyscy jej przyjaciele są szczęśliwi. Dorcas i Syriusz, Ann i Remus, nawet Peter. Ale nie pewien rozczochraniec. No i ona. Jeden głupi plan zrujnował jej życie. Wszystko szło jak po maśle. Pokochał ją do granic możliwości, a ona miała mu złamać serce. Właśnie... miała... Czemu tego nie zrobiła? Bo jej plan czegoś nie przewidział. Tego, że się zakocha. Właśnie w nim...
Siedziała właśnie w swoim biurze w Departamencie Przestrzegania Prawa w Hiszpanii. Mimo bardzo młodego wieku zajmowała wysokie stanowisko. Przeglądała kolejne stosy papierów, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Nie odrywając wzroku od dokumentów powiedziała "Proszę". Drzwi się otworzyły i nie stał w nich nikt inny jak jej przyjaciel - Syriusz Black.
- Witaj Lily - przywitał się i zamknął drzwi. Panna Evans podniosła wzrok i prawie pisnęła z radości.
- Syriusz! - podbiegła do niego i się przytuliła. - Co ty tutaj robisz? - zapytała, siadając za biurkiem i wskazując Syriuszowi miejsce naprzeciwko siebie. Mężczyzna usiadł i wpatrywała się w przyjaciółkę z uśmiechem.
- Przyjechałem odwiedzić starą znajomom.
- Nie taką starą - zaśmiała się. - Ale co tak naprawdę sprowadza cię do Barcelony?
- A, taka jedna sprawa - odpowiedział tajemniczo. - Nieźle się urządziłaś. Zawsze wiedziałem, że moja kochana Evans zajdzie tak daleko, ale żeby w wieku dziewiętnastu lat być szefową Departamentu Przestrzegania Prawa? - zagwizdał.
- Koniec o mnie. Co u ciebie i Dorcas? - zapytała z zaciekawieniem.
- A o tym to później pogadamy - powiedział z uśmiechem, który dobrze pamiętała ze szkolnych lat. Zresztą, Huncwoci chyba wszystkim zostali w pamięci. - Widzę, że w pracy wszystko gra, a w serduchu? - Lily już wiedziała do czego zmierza. Nie chciała zaczynać tego tematu, zbyt długo się po tym zbierała i nie wiedziała jak zareaguje choćby na jego imię.
- Wiesz, narazie skupiam się na pracy. Nie mam czasu na randki - przełknęła głośno ślinę, gdy tylko zauważyła, że Syriusz otwiera usta, żeby coś powiedzieć. - Posłuchaj mnie, Syriusz - przeszkodziła mu. - Wiem co chcesz powiedzieć, ale to nie była moja decyzja. Moja to była w tym wina. Tylko i wyłącznie.
- Przestań Lily. Teraz ty mnie posłuchaj. James - zadrżała na dźwięk JEGO imienia - się zmienił. Zrozumiał gdzie popełnił błąd. Mogłabyś się chociaż z nim spotkać i pogadać na spokojnie. Przemyśl to - doradził i podniósł się z miejsca. Pocałował ją w policzek, powiedział "Do widzenia" i wyszedł, zostawiając ją z mentlikiem w głowie. Pamiętała całą sytuację jakby to było wczoraj.
Siedziały z Dorcas w bibliotece i odrabiały zadania. Huncwoci byli zajęci planowaniem kolejnego kawału, Ann była na ONMS (Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami), a Alicja była gdzieś z Frankiem.
- Jak tam u ciebie i Syriusza? - zapytała rudowłosa.
- Super - odpowiedziała autentycznie szczęśliwa Dorcas. - Nigdy bym nie przypuszczała, że z nim będę. Nawet mi się to nie śniło - zaśmiały się. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, w której było słuchać tylko pióra piszące po pergaminie. - A jak działa plan "Usidlić i rzuci Pottera"? - zapytała ze smutną miną. Nie mogła zrozumieć przyjaciółki, ale nie chciała jej stracić.
- ... - Lily już miała coś odpowiedzieć, kiedy zza pleców usłyszała głos należący do osoby, której nie powinno tam być.
- CO?! Jaki plan?! Lily, powiedz, czy to prawda?
- T-tak, ale... - powiedziała łamiącym się głosem.
- Ale co?! - James był bardzo zdenerwowany. - Jak mogłaś się tak zachować?! Myślałem, że coś do mnie czujesz, a to była jakaś gra! Nie znam osoby, która by była taką egoistką, która ma centralnie w dupie uczucia innych! Od teraz, dla mnie już po prostu nie istniejesz.
Nie wytrzymała. Wybiegła z płaczem i skierowała się do łazienki Jęczącej Marty. Usiadła na podłodze i schowała twarz w dłonie.
Jej "idealny" plan spalił na panewce, a ona to wiedziała. Samo usidlenie Jamesa spowodowało, że poznała jego prawdziwe ja i zdążyła pokochać. To był błąd. Jeden, wielki, poważny błąd. Nawet zauważyły to dziewczyny. No, bo przecież czemu była z nim przez tak długi czas (od września do kwietnia, dop. aut.)? Czemu to właśnie z nim, dobrowolnie przeżyła pierwszy raz? Wszystko zostawiło teraz po sobie duży ślad.
Około godziny 21:30 skończyła prace. Od razu była w domu. Przeprowadziła się do Barcelony zaraz po skończeniu szkoły. Nie chciała być dalej w tym kraju, gdzie może go spotkać. A do Hiszpanii zawsze chciała przyjechać. Nastawiła wodę na herbatę i zaczęła szykować sobie kolację. Usłyszała dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyła ujrzała Dorcas i Syriusza. Wpuściła ich do środka i zaproponowała kawę. Zaprowadziła gości do salonu. Po chwili wróciła z trzema kubkami z pracującym napojem.
- Co was do mnie sprowadza? - zapytała, przeskakując wzrokiem z Dorcas na Syriusza, z Syriusza na Dorcas.
- Mamy ci coś do powodzenia - zaczęła panna Meadows.
*****
Siedziały w pokoju Dorcas. Były ich cztery: panna Meadows, Evans, Winslet i pani Longbottom. Za dwie godziny panna Meadows miała stać się panią Black. Lily była jej świadkową, a James jego świadkiem. Mieli się spotkać po tylu latach. Bała się. Tak, była Gryfonka się bała. Odrzucenia, tego gniewu i smutku, który widziała wtedy w jego oczach. To było dla niej straszne. Na szczęście miała wsparcie w dziewczynach.
Ceremonia odbyła się bez zakłóceń. Wszystko wyglądało ślicznie: Para Młoda, sala, tort, po prostu wszystko. Dorcas i Syriusz wyglądali jakby byli w niebie (czego nie można wykluczyć, jeśli ma się tą drugą osobę). Przed chwilą się pobrali, a w maju ma się im urodzić maleństwo.
Lily wyszła na dwór. Musiała odetchnąć świeżym powietrzem i znów sobie wszystko poukładać. Od początku. Tyle razy ćwiczyła to co mu powie. Wiedziała, że samo "Przepraszam" nie wystarczy. Usiadła na ganku i przez chwilę wpatrywała się w gwiazdy. Po chwili zamknęła oczy i pozwoliła łzą spływać po policzkach. Dobrze, że dziewczyny przekonały ją do wodoodporbego tuszu, bo przypomniałaby dementora. Usłyszała jak ktoś siada obok niej. Otworzyła oczy i ujrzała Jamesa. Prezentował się fantastycznie. Czarny garnitur, biała koszula, której dwa guziki były rozpięte, włosy jak zwykle rozczochrane.
Napatrz się, bo niewiadomo kiedy żniw go zobaczysz, powiedziała do siebie w myślach.
Cały czas patrzyli sobie w oczy. Lily próbowała zebrać się na odwagę, żeby coś powiedzieć. Kiedy już była gotowa, on przyłożył jej palec do ust. Ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Z początku delikatnie, aby wybadać czy ona czuje to samo. Bez zastanowienia odwzajemniła pieszczotę.
Mogę tylko powiedzieć, że na tym się nie skończyło...
*****
Kolejna okazja, żeby go zobaczyć. I znowu u Dorcas i Syriusza. Zapraszali na chrzciny swojej córki. Została poproszona o bycie matką chrzestną i nie musiała pytać kto będzie ojcem.
Ta sytuacja zmusiła ją do powiedzenia prawdy. Wiedzieli wszyscy, z wyjątkiem zainteresowanego. Oto na chrzcinach małej Black nie miała się pojawić sama. Ale w końcu ile mogła to ukrywać?
*****
Meredith (Paulla, zabrałaś mi Amelię!, dop. aut.) Dorcas Black. Tak nazywała się jej chrześnica. Uroczo podobna do obojga z rodziców. Była prześliczna. Nawet podobna do Harrego. Te czarne włoski i zielone oczka. Można by ich wziąć za rodzeństwo. Właśnie.
Czuła cały czas na sobie wzrok Jamesa. Wiedziała o co chce zapytać. Bała się. Znowu.
Dorcas wzięła małą, żeby ją położyć spać, a Syriusz zmył się z resztą towarzystwa do ogrodu. Zostawili ich samych.
- To moje dziecko - stwierdził James. Kiwnęła głową. Nadal nie patrzyła w jego oczy. Podniósł jej podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. - Jak ma na imię?
- Harry - odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem.
- Wiedziałem, że cię tu spotkam - powiedział nadal patrząc w moje oczy. - Nie zostawiłabyś Dorcas - kiwnęła głową ponownie. Pochylił się i ją delikatnie pocałował. Zdziwiło ją to. Nie przewidziała takiej reakcji, a to co za chwilę usłyszała zdziwiło ją jeszcze bardziej. James ukląkł na jedno kolano i otworzył pudełeczko z pierścionkiem.
- Czy ty, Lily Evans, zgodzisz się za mnie wyjść?
- Tak - powiedziała ze łzami w oczach. Rzuciła mu się w ramiona i złączyli się w najszczęśliwszym pocałunku w swoim życiu.
*****
Jedenaście lat później...
Stali właśnie na peronie 9 i 3/4. Po raz kolejny sprawdzali czy Harry wszystko ma. Właśnie miał rozpocząć pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Po chwili dołączyli do nich państwo Black'owie i Lupin'owie. Meredith też miała rozpocząć naukę, tak samo jak syn Remusa i Ann. Dzieci wsiadły do pociągu, który po chwili ruszył.
- Da sobie radę - powiedział James przytulając do siebie Lily i dwie córki.
- W końcu to Potter - dodał Lily.
Małpo jedna! Co ty masz do mojej Amelii? Meredith też fajnie! Jesem w niebie i nie wracam! Wielbię tą miniaturkę! Kocham! Kocham! Wielbię! Uwielbiam! Hahahah wybaczam Ci tą wsmiankę o mojej Amelii , ta miniaturka rekompensuje!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
OdpowiedzUsuńNie no, miniaturka prześwietna *_*. Nawet się lekko wzruszyłam, a nie jestem skołonna do płakania przy czytaniu. Najpiękniejszy był końcowy wielki, cudowny happy end :D. Ruda postąpiła okropnie, ale ja się nie dziwię, że się nareszcie zakochała w Rogasiu <33. Kto by przypuszczał, że Dorcas i Syriusz ożenią się po raz pierwszy? ;>
OdpowiedzUsuńOgólnie naprawdę udana miniaturka, czekam na nn :*
Pozdrawiam :*
Ojej, dziękuję ;*
UsuńBaska,nie da się opisać tego słowami.
OdpowiedzUsuńWidze,że odwróciłaś role,że to Lily się nim bawiła,a nie on nią,naprawde ciekawe.
Państwo Lupinowie! I Black ♥
Taaaaaak,zero Voldzia,zero mrocznych czasów tylko miłość.
Cudowna miniaturka,czekam na kolejną :* oraz na kolejną notkę.
Pozdrawiam :D
Postaram się napisać jakąś w najbliższym czasie
UsuńEvangeline nominowałam cię do LIEBSTER BLOG AWARD szczegóły u mnie na HP
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana na Liebster Blog Award! Więcej na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://be-with-me-forever-and-remember.blogspot.com/
GENIALNA MINIATURKA! <33
OdpowiedzUsuńNo nic więcej nie mogę napisać.. Po prostu cudo! <33
Martyna Ch