niedziela, 15 września 2013

Rozdział 2 " Z cyklu Syriusz Black i James Potter radzą."

Hej tu my  Paulla K  i ...  Evangelina

siemka, wracam po krótkiej "przerwie". nie będę pytać jak tam w szkole, bo nie jest to przez nas uwielbiany temat. jak myślicie, co się stanie z naszymi kochanymi parkami? impreza trochę im pomiesza w życiu, czy może co innego? większośc w notce więc miłego czytania ;

Co ja mogę dodać od siebie? Hmmm, przepraszam jeśli znajdziecie jakieś błedy starała się wszystkie wychaczyć ale no wiecie jestem tylko człowiekiem. 


Co do terminu następnego rozdziału? Hmm szczerze powiedziawszy nie wiem, ja ma jeszcze 2 blogi , a Evangelina 1 , wiec musimy tot ak pogodzić by nie zaniedbać zadnego. Dodatkowo jeszcze klasa 2 gimnazjum nie pomaga.

To ja już nie smęcę tylko zapraszam do czytania.

CZYTAM=KOMENTUJE!
Obserwujcie bloga!

Pozdrawiamy Paulla K i Evangelina <3




Weszliśmy do Wielkiej Sali i od razu skierowaliśmy się do stołu Gryffindoru. Usiedliśmy z chłopakami po jednej stronie , a dziewczyny naprzeciwko nas . Po chwili  do Sali wkroczyła profesor McGonagall z pierwszorocznymi. Teraz chwilę poumieramy sobie z głodu.
- Ja tu skonam
Jęknął Łapa. On czyta w myślach, czy co?
- Nie ty jeden 
Powiedział Rogacz , siedzieliśmy znudzeni i czekaliśmy aż coś pojawi się na naszych talerzach.  Po chwili McGonagall wywołała ostatniego ucznia,  a Tiara przydzieliła go do Ravenclav . Już tylko przemowa Dumbledora i coś zjemy.
- Witajcie nowi i starzy uczniowie
Zaczął swoją mowę.
- Kolejny rok się rozpoczął   i miejmy nadzieję , że będzie fantastyczny. Przypominamy uczniom , że wstęp do Zakazanego Lasu , jak sama nazwa wskazuje jest zakazany!  Na drzwiach gabinetu naszego woźnego  pana Filcha , jest wywieszona liczba rzeczy niedozwolonych. Cóż więc więcej mogę dodać , wcinajcie!
Rozległy się brawa, w tym samym czasie na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Łapa i Rogacz prawie się na nie rzucili, czego i tak nie można było porównać do łakomstwa Glizdogona. Dziewczyny chciały się choćby uśmiechnąć , ale takie zachowanie raczej nie przypadło im do gustu .
- Rogacz zachowuj się  przyzwoicie , bo Lilka już będzie żałować randki z tobą!
Powiedziała A            nn , zaśmialiśmy się, a James próbował spojrzeć na nią złowrogo.
- Brawo Buestio
Powiedział Syriusz z pełnymi ustami.
- Dorcas natomiast, będzie żałować zaszczytu poznania ciebie.
Dodała z szerokim uśmiechem. Teraz obaj patrzyli na nią wyraźnie podenerwowani. Dziewczyny wybuchły niekontrolowanym śmiechem.
- I pomyśleć, że taka wredota jest Prefektem Naczelnym ( drobna korekta, zamiast Lily Prefektem jest Ann, dop. aut)
Powiedział Łapa
- Remusie i ty na to pozwalasz?
Zawołały z oburzeniem  Lily i Dorcas
- Hmm?
Zapytałem znad talerza. One tylko wywróciły oczami. Kiedy skończyliśmy jeść, każdy poszedł w swoją stronę. James i Syriusz po zapasy na imprezę, Lily i Ann do pokoju, a ja i Ann do profesor McGonagall. Jako Prefekci Naczelni mamy pewne obowiązki i musimy dawać przykład pozostałym uczniom . Wydaje mi się, że ich wybór nie był dość rozsądny. Wybranie Huncwota i dziewczynę z temperamentem podobnym do samej Dorcas Meadowes , to raczej nie najlepszy pomysł. Ale zapewne „mamy” mieć jakiś wpływ na przyjaciół. Taa jasne. Kiedy już tam byliśmy opiekunka naszego domu mówiła to co zwykle. Jesteśmy przykładem dla Gryfonów , musimy pilnować porządku , itp. Po tym jakże ciekawym monologu , od razu skierowaliśmy się do PW. Ostatnia impreza Huncwotów z okazji rozpoczęcia roku musi mieć efekt więcej niż „ Wow”. Tak mówią Syriusz i James i tak ma być. Koniec kropka. Gdy dziewczyny usłyszały, co zamierzają nasi koledzy, po prostu zaczęły się śmiać.
- Złoty Znicz
Powiedziała Ann, a Gruba Dama otworzyła nam wejście do wierzy. Dziwne, że wybrali hasło pasujące do naszego rocznika. W końcu  czworo z nas jest w drużynie. Na ogół hasła nie miały z nami nic wspólnego . Czyżby miał być to prezent? Łapa i Rogacz pewnie też tak pomyśleli. W Pokoju Wspólnym było  wielu uczniów, głównie z klas od 4 wzwyż. Pierwszoroczniacy  , wyjątkowo, zostali doprowadzeni przez prefektów szóstego roku.. Wszedłem  do swojego dormitorium i od razu padłem na łóżko. Co ja w ogóle robię? Kiedy tu szliśmy nie powiedziałem ani słowa. Nawet na nią nie spojrzałem .Zachowuje się jak ostatni kretyn. Ale nie mogę jej tego zrobić… A jednak chce z nią być. Dla niej też najwyraźniej nie jestem kimś obojętnym . Przypomniałem sobie cały zeszły rok. Wspólne wieczory, pomimo, że nad książkami były miłe i inne niż w otoczeniu chłopaków . Drzwi pokoju trzasnęły . Usłyszałem jak dwie osoby opadają na łóżka. Zapewne James i Syriusz wrócili z „łowów”.
- Mam tego wszystkiego dość!
Krzyknął Łapa.
- Wszystkiego , czy może tego co nazywa się Dorcas Meadowes?
Zapytał James. Głośno wypuściłem powietrze.
- Chyba tak.
Odpowiedział Syriusz
- Ale widzę Rogaczu, że nie tylko my mamy problemy sercowe.
No to już po mnie. Dostanę  zaraz pakiet rad od wielkich Jamesa Pottera i Syriusza Blacka. Ciekawy jestem tylko , na ile te rady  pomogły im samym. W końcu ani jeden, ani drugi nie są ze swoim obiektem westchnień.
- To Lunio , jak tam u ciebie i Ann?
Zapytał Syriusz. Nic nie mówiłem. Nie mam nawet co. Nie wiem co. Sytuacja wygląda tak Ja-mur-Ann  .  I na razie nie widać zmian . Zamknąłem oczy, próbując nas sobie wyobrazić. Do tej pory w każdej wizji zmieniałem się w potwora przez którego tylko cierpiała. Usłyszałem szmer, ktoś wstał i szedł przez pokój. Mam cichą nadzieję, że pójdą na imprezę i o mnie zapomną.
- Remus!
Krzyknął Łapa i walnął mnie poduszką.
- Spoko nie śpię.
Powiedziałem siadając na łóżku. Przetarłem oczy, a wraz z tym zniknął nasz obraz.
- To co z tobą i Ann?
Zapytał po chwili Rogacz.
- Sam nie wiem.
Westchnąłem .
- Wszystko jest pokręcone, a jak u was?
- Na razie nie chcę nic próbować
Powiedział James
- Znów wszystko zepsuję i na co mi to?
- Ja już wszystko spieprzyłem w wakacje. Po co ją pocałowałem? Teraz czuję się jak największy kretyn na świecie.
Powiedział Łapa, padając twarzą na poduszkę.
- Chwila, chwila . Pocałowałeś Dorcas?
Zapytał zdziwiony Rogacz.
- Yyyy
Syriusz miał już coś powiedzieć, ale do pokoju wszedł Glizdogon. Wydaje mi się, że raczej nikt nie zauważył by jego obecności . Ale teraz była widoczna. Peter, uśmiechnięty od ucha do ucha, usiadł na swoim łóżku.
- A tobie co tak wesoło?
Zapytał się Syriusz. Wszyscy się w niego wpatrywaliśmy.
- A tak dziś mam kolejną randkę.
Odpowiedział. Założę się, że gdybyśmy coś pili w tym momencie, po prostu byśmy to wypluli.
- No patrzcie! Glizdogon ma dziewczynę, a my nie !
Oburzył się Łapa.
- A kto to ?
Zapytałem.
- Scarlett z Hufellpuff . Szósty rocznik. Ładna blondynka z zielonymi oczami.
- Kojarzę ją!
Powiedział Łapa. Też ją sobie przypomniałem. W zeszłym roku próbowała się wpakować Jamesowi lub Syriuszowi do łóżka. Z którymś chciała niby być, ale nie wyszło. Trzeba to zawdzięczyć naszym koleżanką, które podsłuchały jak zakłada się z przyjaciółką. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi . Zwlokłem się z łóżka i otworzyłem je. Ukazała się w nich Ann (!).
- Hej
Powiedziałem niepewnie
- Cześć!
Uśmiechnęła się. Jak ja kocham. Kiedy on gości na jej twarzy.
- Dziewczyny pytają za ile pan Casanowa numer jeden i numer dwa się zbiorą
Wychyliła się żeby spojrzeć na wyżej wymienionych panów.
- Jasne tylko się przebierzemy .
Powiedział Rogacz, szybko zajmując łazienkę.
- James no weź! Ja pierwszy!
Zaprotestował Syriusz
- Nie
Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na Ann
- A ty już gotowa?
- Tak , chociaż nie za bardzo mam ochotę iść
Tą drugą część dodała szeptem by Łapa nie usłyszał.
- To może pójdziemy?
Zaproponowałem  , a ona kiwnęła głową. Poszliśmy i usiedliśmy na kanapie. Zaczęliśmy rozmawiać.  Było nawet fajnie, ale nie tak jak zwykle. Tym razem nie rozmawialiśmy całkiem luźno. Coś się pogorszyło . Nie wiem ,czemu tego sobie od razu nie przypomniałem. W wakacje jej rodziców zaatakowali śmierciożercy .
- W porządku?
- Jasne!
Powiedziała powiedziała ocierając pojedyncze łzy.
- Tylko bardzo mi ich brakuje . Najpierw Tom, teraz oni. Nie mam  już nikogo .
-Przecież masz nas.
Pogłaskałem ją po ramieniu. Ona się do mnie przytuliła. Tak jest ją trzymać w ramionach. Uczucie, które nie jest mi dane na długo. Właśnie za półtorej tygodnia pełnia. I znów mur  pomiędzy nami się wzmocni. Czemu po prostu jej nie powiem? Zrozumie przynajmniej co jest miedzy nami. Może to da nam zielone światło. Coraz częściej przyłapuję się na tej myśli. Powiedzieć i mieć wszystko z głowy. Wszystko się ułoży i będziemy razem. Tak, ta mysl coraz częściej krąży po mojej głowie  i pojawia się wszędzie. Impreza powoli się rozkręcała. Łapa i Rogacz  zaczęli adorować Dor i Lily , chociaż temu drugiemu to wychodzi gorzej.
- Evans…
- Nie
- Ale jeszcze nic nie powiedziałem!
- NI e umówię się z tobą, Potter.
- Ale ja się chciałem zapytać czy chcesz zatańczyć.
- A..no…dobra
Chwyciła jego dłoń i poszli na parkiet . James zdążył  mi posłać spojrzenie które miało mówić „Bierz ze mnie przykład i poproś Ann do tańca”. Pierwsza rada z cyklu Potter i Black radzą.
- Masz ochotę zatańczyć?
Zapytałem niepewnie.
- Jasne!
Uśmiechnęła się. Wziąłem ją za rękę  i poszliśmy tańczyć. Leciała właśnie wolna piosenka, więc delikatnie położyłem dłonie na jej tali, ona dała swoje na moją szyję. Po chwili przybliżyła się i przytuliła do mnie. Około godziny drugiej albo trzeciej impreza się skończyła po trzeciej wizycie Mcgonagall. Nikomu  nie chciało się ruszać wiec większość spała po prostu w PW.
- Ta impreza to chyba było było coś więcej niż „Wow”!
Powiedział James patrząc na Syriusza z głową opartą na nogach Dorcas. Sam oparł o siebie Lilyo siebie i chyba zasnął. Ja zastanawiałem się nad wszystkim . Ostatni rok to musiało się coś zmienić ale nie sądziłem , że to może się tyczyć mnie. Bo oto przytulona do mnie  spała wybranka mojego serca. Przy niej wszystko zmieniało się na lepsze.
~*~
Obudziłam się z mocnym bólem głowy, z trudem wstałam i rozejrzałam się po PW . Gdzie nie gdzie walały się pusty   bądź potłuczone butelki po trunkach . Ktoś spał pod kominkiem, ktoś inny na stole. Miranda z 6 roku spała głową i tułowiem na podłodze, a nogami na fotelu. Jakaś para niekompletnie ubrana spała skulona i przyklejona do siebie na jednym fotelu. Tak przedstawiał się po imprezowy widok. Ja sama byłam ulokowana na kanapie, a obok mnie, bardzo, a to bardzo blisko (!) spał …… Syriusz Black!!
 Z prędkością światła  ( co zważywszy na mojego kaca, było nie lada wyczynem) zerwałam się z miejsca. Pomijając zawroty głowy jak najszybciej znalazłam się w moim , Ann i Lily dormitorium. Gdy tylko przekroczyłam próg sypialni rzuciłam się do mojego stolika nocnego by znaleźć eliksir na kaca. Wypiłam 2 łyki fioletowego napoju i popiłam wodą. Ustawiłam po zestawie eliksir+woda na stolikach nocnych moich przyjaciółek i udałam się do łazienki. Po ukończeniu wszystkich zabiegów upiększających , które i tak nie były mi potrzebne ( ta  a skromna to ja jestem nie ma co, pogratulować) włożyłam na siebie ubranie, poprawiłam włosy i zeszłam do PW. Stanęłam  naprzeciwko śpiącego Jamesa i szturchnęłam go parę razy.
- Jimmi , wstawaj
Zaszczebiotałam  nachylając się nad jego uchem. On uchylił powieki, zamknął je i znów uchylił.
- Blondie , idiotko , co chcesz? O jacie masz wody.
Wychrypiał.
- To tak się wita teraz ukochaną siostrzyczkę która ma dla ciebie  eliksir na kaca?
- Siostrzyczko kochana, przepraszam! Dasz ten lek zbawienia?
Zaśmiałam się cicho na widok płaszczącego się przede mną Rogacz.  Podałam mu eliksir i małą butelkę wody. Tak jak ja wypił dwa łyki fioletowego napoju i popił wodą. Po całym procesie ułożył wygodnie na kanapie Lily , która dotychczas spała oparta o niego , wstał i pocałował mnie w oba policzki.
- Jesteś nie oceniona!
- No ma się rozumieć.
- Ta  zapomniałem o twojej skromności, a raczej o jej braku, ale to się wytnie.
Zaśmialiśmy się, a ja popatrzyłam na śpiącą rudowłosą.
- Ona ma szczęście , że na ciebie trafiła.
Mruknęłam , zaczynając czyścić pokój, James poszedł w mojej ślady.
- Kto? Lily?
- Nie Narcyza Black. Oczywiście, że Lily.  Jejku Rogacz rusz tą kudłatą łepetyną, bo zaczynam wątpić w twój intelekt!
- Udam , że tego nie było. Ty też masz kogoś kto chce się o ciebie troszczyć , kto cię kocha.
-………
- Tak Doruś , nie przerywaj mi , chodzi mi o Syriusza, on jest już inny, zmienił się.
- Dobra, Dobra Rogacz nie praw mi tu kazań moralnych i to w dodatku na temat Blacka. Budzimy towarzystwo i idziemy na śniadanko.
- Tak jest o pani!
( Eliksiry )
- Dzień dobry!
- Dzień dobry!
Odpowiedziała chórem klasa.
- Dzisiaj będziemy ważyć pewien eliksir który jest w tym oto  kociołku. Ktoś wie? O może panna Meadowes.
Nie no ja. Kurde , co tam może być?  Podeszłam bliżej  , znad kociołka unosiła się perłowa  para . Przecież to amortencja.
- Jest to Amortencja.
- Niech panna rozwinie.
- Najsilniejszy eliksir miłosny na świecie. Nie wzbudza prawdziwej miłości, powoduje jedynie silne zadurzenie albo obsesję. Łatwo poznać ją po szczególnym, przypominającym macicę perłową połysku i parze wzbijającej się w charakterystycznych spiralach. Siła tego eliksiru zależy od długości jego przetrzymywania. Zapach amortencji każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego, co go najbardziej pociąga.
- Dobrze, co panna czuje?
- Czuję zapach drewnianej roczki miotły, jakieś męskie perfumy i cytrynę.
- 20 punktów dla Gryffindoru.
I tak po kolei mówiliśmy co czujemy, a ja zastanawiałam się kogo perfumy czułam. Nagle sobie coś uświadomiłam czułam perfumy Syriusza!
- Ja czuję marakuję, zapach drewnianej rączki miotły i mocne damskie perfumy, Dorcas jeśli się nie mylę.
Co??? Spojrzałam na Blacka który właśnie mówił jaki zapach czuje z kociołka. Zresztą ja nie byłam jedyna , większość ludzi z klasy wpatrywało się to w niego , to we mnie. A on na to tylko uśmiechnął się rozbrajająco .Nadeszła kolej na Jamesa.
- Czuję perfumy Lily, drewnianej rączki miotły i skoszonej trawy.
Następni byli Lily, Remus i Ann.
- Czuję zapach pergaminu, lili i mięty.
- Czuję zapach roży, mokrej trawy i jakiś zapach którego nie jestem w stanie określić.
- Czuję jakieś perfumy , pergaminu i coś jeszcze ale nie wiem co.
I jeszcze wiele osób wypowiadało się na temat tego co czują w kociołku, ja natomiast zastanawiałam się nad tym co ja czułam w kociołku i co czuł Syriusz. To było nie możliwe . Ale jeśli patrząc na ten pocałunek w wakacje….  Nie dla niego to pewnie była tylko zabawa, a ja głupia się zakochałam. Mogłam temu zapobiec….. co ja gadam, nie mogłam. Mogę dużo rzeczy, ale kontrolować swoje serce nigdy. Iść za głosem serca czy rozumu? Rozumu, tak na tym obydwoje wyjdziemy dobrze. Kogo ja próbuje oszukać?
Lekcja się skończyła my udaliśmy się na obiad. Już chciałam przekroczyć próg Sali gdy zatrzymała mnie czyjaś ręka w tali . Spojrzałam zaskoczona na właściciela owej reki , był nim Black.
- Black!
Wysyczałam.
- Spokojnie księżniczko, jeśli przejdziesz przez te drzwi zostaniesz ofiarą naszego żartu, a tego chyba nie chcemy.
- No nie.
Przyznałam mu rację.
- Rzuć na siebie zaklęcie salutem (zaklęcie wymyślone przeze mnie ,  z łacińskiego ochrona- dop, autorki)
Spojrzałam na niego podejrzliwie, ale dla świętego spokoju rzuciłam zaklęcie po czym weszłam do Sali. Za mną podążyli huncwoci. Widok był przekomiczny,  każdy w Sali prócz naszej 5 był przebrany w księżniczkę. Nikt nie mógł tego z siebie ściągnąć, czy zaklęciem , czy po prostu rękami. Nawet nauczyciele padli ofiarą tego kawału.
- No i co księżniczko warto było nas posłuchać?
- Black nie mów do mnie księżniczko!
 - Ale czemu księżniczko?
Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech.
- Och wal się Black.
- Z tobą zawsze, ale może nie tutaj przy wszystkich.
- Fuj
Z jego twarz spełzł uśmiech , a jego miejsce zastąpił smutek. Przesadziłam. Lecz nie będę przepraszać, jeszcze sobie Merlin wie co pomyśli.
- Black, Potter, Lupin, Pettigrew ! I Meadowes?
Usłyszeliśmy głos opiekunki naszego domu.
- Ja nic nie zrobiłam!
Obroniłam się.
- Meadowes nie dyskutuj! Jak to nie ty?
- No normalnie, oni powiedzieli mi bym rzuciła na siebie zaklęcie ochronne więc to zrobiłam. Słyszałam , że mam pewną przypadłość nazywaną przez przyjaciół „ moralną głupotą” więc ma pani wytłumaczenie czemu ich posłuchałam.
- Dobra panno Meadowes tym razem się pani upiekło. A wy!
Zwróciła się do Huncwotów.
- Macie przez następne 2 dni szlaban o godzinie 18  u pana Filcha.

( tydzień później)
Siedziałam właśnie w dormitorium i próbowałam ogarnąć bałagan panujący przy moim łóżku.
Machnęłam kila razy różdżką i wszystko już było nieźle. Wtedy w moje oczy wpadł jeden z albumów stojących na półce obok mojego ulubionego miejsca w pokoju zwanego łóżkiem. Wzięłam go do ręki i usiadłam na łóżku. Pogładziłam czerwoną okładkę i mimowolnie zadrżałam.  W tym albumie zawarte były zdjęcia z moimi rodzicami , czyli takie sztuczne sytuacje. Do pokoju weszła Lilka.
- Hejka Blondie ! Co tam robisz?
- Siemanko Ruda. A chciałam obejrzeć album.
- Mogę z tobą ?
- Jeśli chcesz.
Otworzyła tą książkę na zdjęcia . Na pierwszej fotografii widniałam ja z moimi rodzicami.
- Idealna rodzinka.
Mruknęła Lily
- Ruda , słyszałaś kiedyś takie coś „ Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach”? To prawda! Oni nigdy się mną nie interesowali , stosowali wolne wychowanie, a ja nie czułam miłości.  Wychowali mnie na próżną egoistkę! Teraz przez nich muszę walczyć każdego dnia sama ze sobą.
- Przykro mi
- Na dodatek wszystkie te zdjęcia tutaj to są sztuczne sytuacje. Oni w jakiś sposób popierają Voldemorta  . Nie dziwisz się ,że nigdy Cię i Ann nie zaprosiłam do mnie do domu? Ba , że nigdy nie byłam u ciebie ani u niej .
- To przez to , że jestem szlamą , a Ann pół krwi .
- Wypluj te słowo !  To , że oni tak sądzą, nie znaczy , że ja także.

Wieczorem gdy dziewczyny już spały ja siedziałam na parapecie okna z lampką wina w ręce. Nie , nie zamierzałam się upić, to tylko jeden kieliszek pomagający w rozmyślaniu. Najpierw w moich myślach zawitał pewien czarnowłosy przystojniak.  Czy ja go kocham? Czy chce się z nim związać? Eh , no nie wiem. Ale nie warto snuć jakiś kol wiek planów jeśli nie wiem na czym stoję. Jeśli nie wiem co on czuje. Co on czuje w stosunku do mojej osoby.
Na niebie był księżyc w pełni, spojrzałam w krajobraz za oknem. I coś przykuło moją uwagę, na błoniach byli pies i jeleń. Albo mam omamy , albo wypiłam za dużo wina, albo to nie są pies i jeleń tylko animadzy  lub jakieś potwory z Zakazanego lasu.
- Dorcas , co się dzieje?
Usłyszałam za mną głos Ann.
- Ann widziałam na błoniach  psa i jelenia.
- Dorcas co piłaś?
- Nic tylko jedną lampkę wina, nie jestem pijana, mówię całkiem poważnie. Dobranoc idę spać.











Popularne posty

Obserwatorzy