niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 4 " Nocne schadzki"

HEJ, HAY , HELLO!
WITAMY z Evangeliną naszych kochanych czytelników. Spiełyśmy się i jest rozdział!
Hmm pozwolę sobie zadedykować dla Misi Sz!
Dobra teraz ja Paulla K przyznaję się, nawaliłam, ale w następnym rozdziale postaram się to nadrobić!Przepraszam za błędy , ale jestem tylko człowiekiem i coś mogło mi umknąć. Co do szablonu jest nowy ponieważ w tamtym nic nie szło zrobić by nie było białego tła!
Natępny rozdział nwm kiedy. Ale postaramy się by był koniec listopada - początek grudnia!
To zaraszam do czytania!

~*~


- Syriuszu!  Proszę Cię znajdź Lily , a ja zajrzę jeszcze raz do Dor. 
  Powiedziałem po czym skierowałem się  do dormitorium dziewczyn z 7 roku. Spała oddychając miarowo i spokojnie. Na jej policzkach były ślady łez , łez wylanych przez tego gnojka. Mam nadzieję, że on  już nigdy się do niej nie zbliży. Ona nie zasługuje by tak cierpieć, zbyt dużo dobra zrobiła. Spojrzałem na nią jeszcze razi poszedłem do siebie . Tam czekałem na Lily. Weszła do pokoju i posłała mi pytające spojrzenie. 
 - Usiądź – usłyszałem swój głos , który drżał lekko. – To co Ci teraz powiem wprawi Cię w głęboki szok, nie mówiłbym Ci tego gdyby to nie było konieczne. Nie mam pojęcia od czego by tu zacząć.
 - Może najlepiej od początku? 
- Dobrze ! Proszę nie przerywaj mi. Mieliśmy po 10 lat, wujek właśnie dostał posadę szefa biura aurorów , miał wielu przeciwników … . Jeden szaleniec porwał Dorcas … … … i … i …. On ją z…z..gwałcił. To było piekło. Przez pierwsze miesiące nie umiała znieść dotyku mężczyzn , nawet uściśnięcia ręki. I on został wypuszczony z Azkabanu, jest na wolności. Ona już raz z tego powodu próbowała się zabić , podcięła sobie żyły. Proszę Liluś zaopiekuj się nią, boję się, że znów coś sobie będzie próbować zrobić .
 - Kto jej zrobił takie świństwo ? – wykrzyknęła, podałem jej proroka. 
- Czytaj. …….. ………. Lily ona jest dla mnie naprawdę ważna, to ona zawsze mnie wspierała , to z nią zawsze mogłem pogadać. Nie przeżyłbym gdyby coś jej się stało. Jest moją ostoją, gdy ty mnie odrzucałaś ona zawsze była. Jest swego rodzaju oparciem. Chciałbym z jej barków ściągnąć wszystkie smutki. Ale to – nie dokończyłem , Lily zerwała się wybiegła.
  – Ale to ciebie kocham Lily, ją kocham tylko jak siostrę – dokończyłem szeptem.
 Czemu ona wyszła?  
 To chyba oczywiste! 
Co jest oczywiste?  I w ogóle kto ty jesteś?
 Jestem twoim sumieniem!
 Okej, skoro jesteś tym całym sumieniem , czy jak Ci tam , to powiedz mi z łaski swojej  czemu Liluś wyszła.
 Oh  jaki ty tępy!
 Ja?
 Nie ja! Oczywiście , że ty . Chodź biorąc pod uwagę , że jestem tylko sumieniem… Posłuchaj tłumoku  ….
Nie obrażaj mnie! 
Oh , chcesz się  dowiedzieć czy nie? 
Tak , ale..
 To bez żadnego ale , zacząłeś gadać o tym jaka Dor jest dla ciebie ważna i ona , oh ona sobie pomyślała , ze ty kochasz Dorcas nie jak siostrę , tylko dziewczynę. 
O cholera!
 - Na merlina rozmawiam sam ze sobą! – powiedziałem , niestety przez przypadek na głos. Usłyszałem za sobą śmiech.
 - James, wariujesz! Gadasz już sam do siebie. Wiesz ja wiem , że przy rudej można nabawić się psychozy ale chyba  , nie aż takiej. 
- Spieprzyłem wszystko! 
- James  , ale co wszystko ?
 - Była tu Lily – zacząłem – opowiedziałem jej o Dorcas i powiedziałem jej , że Dor jest dla mnie ważna , jak siostra oczywiście , a ona to chyba na opak zrozumiała i wybiegła. Jestem totalnym głupkiem! 
- No może nie totalnym – usłyszałem za sobą wdzięczny sopran – ale trochę to tak – odwróciłem się w stronne z której wydobywał się głos.
 -    James naprawdę etap podcinania sobie żył mam dawno za sobą i Lilka nie musi mnie pilnować ale dziękuję. 
– Usiadła obok mnie i przytuliła. Wiedziała czego potrzebowałem. 
 - Idziemy na spacer? – Syriusz spojrzał na nas.
 - Jasne tylko się przebiorę. – Dorcas wyszła , a Syriusz popatrzył się na James
. - Odkręcisz to stary , inaczej nie nazywałbyś się James Potter!
 - W sumie może masz rację.
 - Stary ja JESTEM SYRIUSZ BLACK , JA ZAWSZE MAM RACJĘ
 - I przerośnięte ego , no cóż jakieś wady musisz mieć idziemy !
 Szliśmy w milczeniu po błoniach. Dorcas wpatrywała się w przestrzeń , a jej twarz wykrzywiał  grymas bólu i cierpienia , Syriusz wpatrywał się w blondynkę, a Ja myślę, myślę o  tym co powiedzieć Lily. Spojrzałem na moich przyjaciół, to im najbardziej ufam ,poradzę się ich. Podeszliśmy pod stary dąb stojący przy jeziorze. Jak zawsze ja i Łapa wdrapaliśmy się na niego , a Dor użyła jakiegoś zaklęcia i już siedziała przy nas.
 -Mów co Cię trapi Jimmy – odezwała się Dor po chwili milczenia – Lilka wpadła do pokoju i powiedziała coś w rodzaju „ Życzę wam szczęścia” , wyjaśnisz o co chodzi. 
- No bo… - zacząłem i opowiedziałem wszystko jeszcze raz, tak wszystko opowiedziałem  , to co mówiłem o Dor , gdy skończyłem ona przytuliła mnie i powiedziała.
 - Jesteś najwspanialszym bratem na świecie, głowa do góry naprawimy to  .
 – Wątpię, ale przecież zawsze mogę spróbować,
 W sumie spróbować Ci nie zaszkodzi .
 Znów ty . Znów chcesz mi udowadniać, że jestem idiotą, tłumokiem? 
 Jesteś?
 … 
Poszedłeś sobie?
 …
 Nie ja już wariuję, gadam z urojonym sumieniem! Lepiej już pogadać z Dor będzie taki sam efekt , ona też jest szalona do potęgi n . Ech , a co to są potęgi? Ta myśląc o mojej siostrzyczce zawsze wysnuję jakieś określenie na jej szaleństwo którego nie ogarniam . Jaka szkoda , że jej życie nie było tak radosne jak ona jest . Tak , pochodząca z rodziny arystokratów blondynka miała ciężko. Rodzice popierający Voldemorta, wiem o tym tylko ja. Dor ukrywa przed nimi przyjaźń z Ann i Lily …. A z  tematu mojej siostrzyczki łatwo przejść do Syriusza , który w domu miał trochę gorzej niż ona . Zdarzyło mu się dostać cruciatusem. Ale to im najbardziej ufam. Są dla mnie jak rodzeństwo!  A teraz James skup się i gdzie może być Liluś. Przecież to proste jak drut , moja ukochana rudowłosa złośnica siedzi pewnie w swojej jakże ukochanej bibliotece. Ruszyłem biegiem ku królestwu pani Pince. Niestety musiałem się napatoczyć na tą kocią podróbkę zwaną pani Noris . Phi jak te wyliniałe coś można nazwać kotem, lub jak pieszczotliwie nazywa ją ten stary zgred „ moja ukochana” .
 Przed drzwiami pomieszczenia DO KTÓREGO JAMES POTTER BEZ POTRZEBY NIE WCHODZI!! CHYBA, ŻE CHODZI O JEGO UKOCHANĄ LILUŚ! - Evans! – podszedłem do stolika przy którym siedziała. 
– Musimy pogadać! 
- Potter! Nie mam ochoty. I nie wrzeszcz tak ,bo pani Pince nas wyrzuci. 
- Oh chodź – pociągnąłem ją za rękę , zbierając jej rzeczy  i wyciągnąłem po za obszar skażony kujonostwem.  Gdy tylko znaleźliśmy się po za tym .   tym..eh tym pomieszczeniem odezwałem się.
 - Liluś … 
- Potter nie Liluś 
- Kochanie
 - Potter 
- Kotku 
- Potter 
- Lily , pamiętasz jak rozmawialiśmy o Dor, jasne , że pamiętasz. Wtedy mówiłem , że ona jest dla mnie ważna,  ale jak siostra to ciebie kocham Liluś.
 - James …. Przepraszam…. Nie wiem co powiedzieć 
- Nic nie mów tylko się ze mną umów!
 - W sumie raz nie zaszkodzi – spojrzałem , na nią z niedowierzaniem
 - Czyli … czyli tak?
 - Tak - Liluś! To dzisiaj o 20 pod wielkim dębem ! – Wykrzyknąłem , a ona pocałowała mnie w policzek i odbiegła.  

~*~
Pocałowałam go w policzek i odbiegłam. Podbiegłam do stolika, gdzie wcześniej siedziałam i chwyciłam swoją książke. Spokojnym krokiem wyszłam z biblioteki i skierowałam się do Wieży Gryfonów. Dotarło do mnie co się stało. Zgodziłam się na randkę z Potterem. Pocałowałam gow policzek. Byłam dla niego miła. Na Merlina, co się ze mną dzieje?
Aaaa, idziesz na randkę z Jamesem!!!
Co, czym... yyy, ktoś ty?
Tobą.
Ale... przecież jestem tu. Mam rozdwojenie jaźni?
Nie. Jestem tą częścią ciebie, która zakochała się w tym zabawnym, uroczym, kochanym, troszkę aroganckim, ale boskim i seksownyn facecie!!!
Łoł łoł, nie rozkręcaj się za bardzo!
Ale pomyśl - idziesz na randkę z najprzystojniejszym facetem w Hogwarcie. W końcu zrozumiałaś, że zakochałaś się w nim po uszy. Mam dalej wymieniać?
Nie, dzięki.
Weszłam do Pokoju Wspólnego, nawet nie wiedziałam kiedy. Podeszłam do wolnego fotela przy kominku i na niego opadłam. Torbę odrzuciłam obok i wpatrywałam się w płomienie. Może to drugie ja miało rację? Faktycznie mi się podoba. Nawet nie zauważyłam kiedy. W końcu się zmienił. Nie jest już tym dziecinnym chłopatasiem, który jak na złość pyta się mnie o randkę przy wszystkich lub nazywa Liluś, skarbie, kochanie, itp. Nie, to drugie się nie zmieniło. Ale... to mi się podoba. Denerwuje mnie, ale pozytywnie. Chwyciłam pierwszą lepszą książkę i próbowałam nie myśleć o Potterze. Po chwili przyłapałam się, że czytam to samo zdanie co najmniej po raz piąty. Zrezygnowana zamknęłam książkę i ponownie wpatrywałam się w płomienie. A moje myśli wciąż zajmował pewien uroczo-wkurzający Gryfon. Nie zorientowałam się kiedy zamknęłam oczy. Mimowolnie wyobrażałam
sobie tą randkę. Ciekawe co na nią wymyśli. Może spacer? Albo piknik? Albo...
I kto tu narzekał na tę randkę?
O jeny, to znowu ty! Tak, chcę iść na randkę z Jamesem. Problem?
Nie.
To dobrze.
Prychnęłam. Znów gadam z kimś tam z mojej głowy. Czy tego się nie
powinno leczyć? W końcu mugole mają coś takiego jak psychiatryk . Może
się tam wybiorę.
- Panno Evans, co pani sobie wyobraża?! - usłyszałam znajomy, wkurzający głos.
- Odwal się, Black - warknęłam.
- Uuu, panna Evans, ekhm, pani Potter nie w sosie. Czyżby kobiece sprawy?
- Ja nie wiem, jak te wszystkie dziewczyny mogą na ciebie lecieć? Ja sie pytam, jak?! - usiadłam po turecku i skupiłam wzrok na Syriuszu.
- Urok osobisty - uśmiechnął się po huncwocku.
- Czyżbyście rozmawiali o mnie? - odezwał się ktoś za mną. Po chwili jakaś czarna czupryna zaglądała mi przez ramię.
- Próbujemy rozgryźć co gryzie Lily - odpowiedział Łapa. Spuściłam głowę i wpatrywałam się w okładkę książki. Poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. Modliłam się, żeby Syriusz tego nie zauważył. Uderzył mnie w tej chwili zapach męskich perfum. Jakiś
dziwnie znajomy.
- Nawet o tym nie myśl, Potter - zatrzymałam go ręką.
- Czy ja się nie przesłyszałam: Potter i myśl w jednym zdaniu? - zapytała Dorcas z zdezorientowaną miną.
- Dokładnie to użyła: nie myśl Potter - poprawiła ją Ann.
- Ale jak...? - mina Dorcas wyrażała zdziwienie. - On i tak nie myśli... to...
- Chyba się powinienem obrazić - James skrzyżował ręce na piersi. Dor tylko uśmiechnęła się złośliwie. I tak przekomarzaliśmy się, śmialiśmy i rozmawialiśmy aż do kolacji. Jednak przez cały ten czas czułam na sobie podejrzliwe spojrzenie Syriusza. Czy możliwe, że zauważył? Może się czegoś domyśla albo James mu powiedział?

(po kolacji)

Z dziewczynami wróciłyśmy do dormitorium. Pierwsze co zrobiłam to skierowałam się do szafy. Stwierdziłam, że powinnam się przebrać. Nie stroić się, ale ładnie ubrać. Mój wzrok padł na ciemne dżinsy i dżinsową koszulę z długim rękawem. Położyłam je na brzegu łóżka i
postanowiłam jeszcze poczytać. Tak dla zmyłki. Po pół godzinie chwyciłam ciuchy i poszłam się przebrać do łazienki. Kiedy wyszłam napotkałam zdziwione i zaciekawione spojrzenia.
- Lily, gdzie idziesz? - zapytała Dorcas.
- Na spacer.
- Taka odstawiona?
- Weźcie, nie jestem odstawiona!
- Może idziesz na randkę?
- Tak, oczywiście - kiedy zobaczyłam, że dalej chce ciągnąć swoje przesłuchanie, wyszłam machając im na pożegnanie. Nie lubiłam mieć przed nimi sekretów. Ale z drugiej strony powiedziałam im prawdę. Dorcas zapytała czy idę na randkę to jej odpowiedziałam, że tak. Była tam nutka sarkazmu, ale liczą się słowa. Albo przekaz. Z resztą, nieważne. Na błonia dotarłam w ciągu kwadransu. Usiadłam pod wielkim dębem i wpatrywałam się w taflę jeziora. Widać było słońce delikatnie zachodzące za horyzont. Wszystko wyglądało po prostu pięknie. Nigdzie jednak nie zauważyłam Jamesa. Może nie przyjdzie? Nie no, przecież tyle razy próbował mnie zaprosić na randkę to teraz by raczej nie wystawił. Moje wątpliwości rozwiały się po minucie.
- Na kogo czekasz, Evans? - dobiegło mnie z góry. Podniosłam głowę i go zauważyłam. Siedział na drzewie jak gdyby nigdy nic. Ubrany był w dżinsy i czekoladową koszulę, panującą do jego oczu . Na jego twarzy jak zwykle gościł huncwocki uśmiech. Uważaj, bo się totalnie w nim zakochasz. Już za późno, stwierdziłam.
- Na przystojnego faceta.
- Chyba go już znalazłaś - zaskoczył z gałęzi.
- Serio? Gdzie? - rozglądnęłam się.
- No nie udawaj - uśmiechnął się. - Dziękuję, że przyszłaś.
- Będziesz mi się długo odwdzięczać - zaśmiałam się.
- Ej Evans, od kiedy jesteś taka... taka jak Dorcas albo Ann? – uniósł pytająco brew.
- Wiesz, jak się mieszka z nimi przez sześć lat to zarażenia charakterkiem się nie uniknie. I co będziemy tu tak stać?
- No nie. Co chcesz robić?
- Myślałam, że jak już mnie zaprosiłeś to masz jakiś pomysł.
- Bo mam - i zaczął się wspinać po drzewie. Po chwili już siedział na gałęzi i wyciągał do mnie rękę. Uniosłam brew.
– Pytałaś o mój plan na randkę to proszę - uśmiechnął się. - Wchodzisz?
- Jak? - zaskoczył z ziemi i delikatnie ujął moją dłoń. Wyciągnął różdżkę, wykonując nią szybki ruch. Po chwili byliśmy na gałęzi.
- Nieźle nas przeniosłeś?
- Nie - uśmiechnął się po huncwocku. Hmm, cały Potter. Ale nie jest tak źle. Siedzenie mu na kolanach, wtuloną w niego. Jeszcze tylko brakuje, żebyśmy... Ogarnij się Evans! To jest Potter. Ale trochę jak nie Potter.
- Pomożesz mi normalnie usiąść? - zapytałam, uśmiechając się uroczo. Westchnął zrezygnowany. Pomógł mi usiąść obok i zrobił minkę smutnego pieska. Uroczo wtedy wygląda. O czym ja myślę.
 - Dziękuję. - Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Wpatrywałam się w czubki swoich butów. Kiedy zdecydowałam się podnieść wzrok, napotkał on spojrzenie orzechowych oczu. Natychmiast odwróciłam głowę w inną stronę. Patrzyłam w znikające za horyzontem słońce, którego promienie odbijały się w tafli wody. Odbite w niej było także zabarwione na wiele kolorów niebo. Widziałam także góry zza których widać było pojedyncze promienie. W dwóch słowach: było pięknie. I znów patrzę na ten sam krajobraz.
- Tutaj jest ślicznie - szepnęłam. Odważyłam się spojrzeć na Jamesa. Nasze spojrzenia się spotkały. Delikatnie się uśmiechnęłam i poczułam jak na twarzy pojawiają się rumieńce.
- Jak tu trafiłeś po raz pierwszy?
- Było to już dawno. Często przesiadywaliśmy pod tym dębem, ale z czasem zaczęliśmy na niego wychodzić. Wiesz, tak jakoś inaczej wtedy było. Często tu przesiaduję sam lub z chłopakami i Dorcas. Jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu przyprowadziłem - delikatnie chwycił moją dłoń i zaczął ją głaskać. Nie protestowałam. Przeciwnie - podobało mi się.
 - Czuję się zaszczycona.
- I tak ma być - zaśmiałam się. I tak rozmowa się rozkręciła. Zaczęliśmy się nawzajem poznawać i wróciło to z zeszłego roku. Przyjaźń. Teraz jednak byłam pewna, że chcę czegoś więcej. Mógł już sobie ze mną dać spokój i co ja bym z nim zrobiłam? Nic by nie wyszło.

(na drugi dzień)
Ziewnęłam i wsparłam głowę na ręce. Koniec z siedzeniem na dworze do północy. Na randce było bosko, ale chyba nie jestem fanką nocnych spotkań na drzewie. Z deczka niewygodnie się siedziało.
- Lily, co to robiłaś w nocy? - zapytał Syriusz.
- Spałam - mruknęłam i przemieszałam łyżką w misce płatków. Pilnuj się Evans, bo jeszcze wylądujesz tam głową.
- No ja nie wiem - powiedziała Dorcas z szerokim uśmiechem na twarzy.
- To może zapytam, gdzie i z kim spałaś? - zapytał znacząco Łapa.
- W swoim łóżku z misiem.
- Jak się ten miś nazywa?
- Bezimienny.
- Ale tak serio...
- Po pierwsze, Black, ty i serio? A po drugie, możecie ze mnie zejść?
- Tak i nie - odpowiedział. Przewróciłam oczami i wróciłam do bawienia się jedzeniem.
 - Tak pytam, bo Rogacza wczoraj wieczorem wybyło. Niewiadomo gdzie i niewiadomo z kim.
- Wybyło mnie samego na spacer - wtrącił James.
- Lily też była na spacerze - powiedziała Ann. - Gdzie byliście?
- Na boisku - odpowiedziałam szybko. Ale na ten sam pomysł wpadł Potter. Nie no, pięknie. Wstałam i poszłam do Wieży. Wzięłam torbę i pierwszą książkę, która leżała na szafce. Wyszłam i skierowałam się do lochów, gdzie mieliśmy mieć pierwszą lekcję. Oparłam się o ścianę i otworzyłam książkę. Okazało się, że była to mugolska powieść "Love
Story" (nie czytałam, ale potrzebowałam książkę z 1970 roku, dop. aut.). Mama mówiła, że to romantyczna książka i bardzo jej się spodobała. Dostała ją niedawno od taty, w walentynki. Zaczęłam czytać. Bardzo mnie wciążgnęła, tak bardzo, że nie zauważyłam kogoś kto stanął
obok mnie.
- Ciekawa ta książka? - zapytał mnie męski głos. Byłam tak zafascynowana, że podskoczyłam ze strachu.
- Cześć. Tak, bardzo - odpowiedziałam zakładając włosy za ucho.
- Lily, moglibyśmy porozmawiać? - jego oczy wyrażały smutek.
- Zależy o co chodzi - zaznaczyłam sobie stronę, na której skończyłam i schowałam książkę do torby.
- Wiem, że już to mówiłem wiele razy, ale...
- Lily! Chodź do nas! - zza jego pleców usłyszałam głos Dorcas.
- Ja już pójdę - poprawiłam torbę na ramieniu. - Do widzenia, Severusie - podążyłam w stronę przyjaciół. Poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku.
- Poczekaj, muszę ci coś powiedzieć - powiedział smutnym głosem. -
Bardzo chcę cię...
- Zostaw ją, Snape - przy moim boku zmaterializował się James.
- To samo mogę powiedzieć do ciebie, Potter - odwarknął. Chłopaki
mierzyli się morderczymi spojrzeniami. Przestraszyłam się. Ich
"rozmowy" nigdy nie kończyły się dobrze.
- Uspokójcie się obaj - stanęłam między nimi.
- Lily, chciałem cię po prostu przeprosić. Nic więcej - odrzekł Severus.
- Przykro mi, Severusie, ale nie wiem czy będę mogła ci wybaczyć -
odpowiedziałam i poszłam w stronę dziewczyn, w razie czego ciągnąć za sobą Jamesa.
Kiedy tylko podeszliśmy do reszty, Slughorn zawołał nas do klasy. Bezgłośnie powiedziałam do Dorcas, że pogadamy później. Usiadłam na swoim stałym miejscu i otworzyłam książkę na dzisiejszym temacie. Jednak przez cały czas w mojej głowie siedziała sytuacja z Severusem.
Nagle pojawiła się przede mną karteczka.

Wszystko okey?
J.

Chwyciłam pióro i odpisałam, że tak. Stuknęłam w papierek różdżką. Po chwili znowu się pojawił. Tym razem z inną treścią.

To dobrze. Nie przejmuj się tym. Jak ci się wczoraj podobało na randce
to może dziś powtórzymy? Co powiesz na piknik?
J.

Uśmiechnęłam się i odpisałam.

Jasne. O 20 tam gdzie wczoraj.
L.

*****
I tak jak wczoraj poszłam na "spacer". Ubrałam się w dżinsy i czarną koszulę. Kiedy zbliżyłam się wystarczająco, dostrzegłam duży koc, na którym siedział James.
- Hej - pomachałam do niego.
- Cześć - odpowiedział i uśmiechnął się uroczo. Jaki on ma słodki uśmiech. Nie no, Lily, co się z tobą dzieje? Potter zawrócił ci w głowie?
- A gdzie jedzenie? - usiadłam na kocu. Co prawda niedawno była kolacja, ale oj tam oj tam.
- A kolacji nie jadłaś?
- Jadłam. Jakbyś nie widział - puściłam do niego oczko. Flirtuję z Potter. Ludzie, świat staje na głowie. Patrzyłam jak James machnął różdżką i pojawił się wielki kosz piknikowy. Za chwilę wyleciały z niego przekąski. Były tam truskawki, ciasteczka, piwo kremowe, itp. Same słodkości. Będę gruba, ale co tam. Zabraliśmy się za jedzenie i rozmawianie. Widziałam, że James próbuje unikać tematu Severusa, za co byłam mu wdzięczna. Opowiadał mi też o pomyśle na nowy kawał. Postanowił mnie wtajemniczyć, bo chciał nabrać Syriusza. Początkowo myślał o jakimś żałosnym występie miłosnym z Łapą i Obleśną Kris w rolach głównych, ale odpuścił. Nie chciał aż tak bardzo zrujnować Syriusza, ale kawał to już coś innego. Dużo się też uśmialiśmy. Problem pojawił się przy jedzeniu truskawek. Delikatnie
ubrudziłam sobie nos polewą czekoladową, a po chwili cała moja twarz w niej była. Odwdzięczyłam się Jamesowi tym samym. Po skończonym "posiłku" położyliśmy się na kocu i obserwowaliśmy gwiazdy. Szukaliśmy fajnych kształtów albo przedrzeźnialiśmy Trelawney i "wewnętrzne oko". Nigdy bym nie pomyślała, że będę się dobrze bawić z Potterem. Zebrał się silny podmuch wiatru, który stracił kilka liści z dębu. Pospadały one na nas i koc. Podniosłam się i poczułam jak wstrząsa mną nieprzyjemny dreszcz, spowodowany zimnem.
- Proszę - powiedział James, podając mi bluzę. Ubrałam ją i podziękowałam. Zbliżył się do mnie i zaczął wyciągać liście z moich włosów (co, myśleliście, że ją pocałuje?, dop. aut.). Uśmiechnęłam się, a on mi odpowiedział tym samym. Uklękłam i teraz ją wyciągałam
liście z jego włosów. Kiedy skończyłam, spojrzałam w jego śliczne oczy i wydarzyło się coś czego się nie spodziewałam. Po sobie. Zbliżyłam się do niego, spojrzałam na jego usta i ponownie w te piękne oczy. Nasze twarze dzieliły centymetry.
- Nie ruszaj się - szepnęłam. Delikatnie musnęłam ustami jego usta. Po chwili, kiedy wyszedł z lekkiego szoku, zaczął oddawać pocałunek, przez co stawał się namiętniejszy. Wplotłam dłonie w jego włosy i jeszcze bardziej się przesunęłam. Poczułam jego dłonie na swojej tali.
- To nie powinno się zdarzyć - zerwałam się i szybkim krokiem skierowałam się do zamku. Co ja zrobiłam?! Nie mogłam zostawić tego w spokoju, żebyśmy byli przyjaciółmi?! Ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Mój wzrok napotkał oczy Jamesa.
- Czemu uciekłaś? - zapytał.
- James, błagam cię. Zapomnij o tym. Najlepiej o mnie też.
- Czy ty tego nie rozumiesz? Słyszałaś kiedyś coś takiego: "Nie szukaj
kogoś z kim możesz być, ale kogoś, bez kogo nie możesz żyć" ? Ja kogoś takiego znalazłem. Myślisz, że nie próbowałem o tobie zapomnieć? Ilekroć mnie odrzucałaś, mówiłem sobie dość, ale to nie wychodziło. Zawsze tu jesteś - wskazał na głowę, a następnie na
serce. Słucham jego słów jak zaczarowana. - Próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie dam rady, nie potrafię. Za bardzo cię kocham – po tych słowach mnie pocałował. Jeszcze nigdy nie słyszałam takiego wyznania. To było takie słodkie i prawdziwe. Mówił to takim głosem,
sama treść tej wypowiedzi oddawała wszystkie uczucia jakie czuł od zawsze. Dlatego bez zawahania oddałam pocałunek. - Kocham Cię najbardziej na świecie, Lily. Jak nikogo innego.
- James... nie wiem... nie wiem co mam ci powiedzieć. Ja... ja też cię kocham. Zrozumiałam to po tylu latach, kiedy myślałam, że mógłbyś sobie dać ze mną spokój. Ale... Ale tak naprawdę już od dłuższego czasu czułam do ciebie jakieś mocniejsze uczucie.
*****
Wybiła godzina pierwsza w nocy. Siedziałam w Pokoju Wspólnym na kanapie, a obok mnie James. Byliśmy w siebie wtuleni i wpatrywaliśmy się w płomienie. Nie mogłam uwierzyć co się stało w przeciągu tych trzech dni. Pomyśleć, że straszne wydarzenie zbliżyło do siebie
dwójkę, naprawdę kochających się osób.
- I co teraz będzie? - zapytałam.
- Hmm, wygląda na to, że mamy tajemnice - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
- Naprawdę im nie mówimy?
- Zobaczymy.

- Co tu się wyprawia?! - oboje podskoczyliśmy na miejscach.



Tutaj macie Lily i Jamesa :D





11 komentarzy:

  1. Kocham ten rozdział!!!!!
    To kiedy ślub? =)

    Czekam na kolejny,
    Gabrysia M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah już Ci się Gabi do Ślubu śpieszy? No nic musisz jeszcze poczekać!

      Usuń
  2. Cudne i dziękuje za dedyk :*

    Misia Sz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny dodajcie jeszcze muzykę na bloga i będzie perfekcyjnie :3
    Co do rozdziału to brak mi słów♥
    I oczywiście czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad muzyką popracujemy jak będziemy mieć wolny czas. Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  4. No cóż... Nawet mi się spodobało, ale popracujcie nad interpunkcją (w niektórych miejscach brakuje kropek, czasem przecinków), ale poza tym jest bardzo dobrze. I chyba wiem jak możecie się pozbyć tego białego tła tekstu:)
    Wystarczy zaznaczyć cały tekst i znaleźć opcję usuń formatowanie (takie podkreślone T z krzyżykiem) i gotowe:)
    Mnóstwo weny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak interpunkcja to moja pięta achillesowa. Dzięki za pomoc w usunięciu tego białego tła . Jestem twoją dłużniczką :D

      Usuń
  5. Skończyłam czytanie :D. Spędziłam na tym z godzinkę i była to bynajmniej ni zmarnowana godzina życia :D. Świetnie się bawiłam czytając losy twoich bohaterów- momentami było smutno (wciaż nie mogę się otrząsnąć z tego, że Dorcas została zgwałcona), momentami wesoło (księżniczki <333 hahah). Cały czas brakowało mi wątku Jily, ale teraz zaserwowałyście nam ich w porządnej dawce. Jestem ciekawa kto ich przyłapał... Jak można przerwać w takim momencie?! Straszni jestem ciekawa, co dalej wymyślicie, póki co opowiadanie jest po prostu świetne! Dodałam blog do obserwowanych, a na mojej liście blogów już jest drugi autorstwa jednej z was, również o Huncwotach. W wolnej chwili muszę przeczytać :D.
    Czkam z nicierpliwością na nn i zapraszam do siebie, mamy blog o tej samej tematyce http://hogwart-z-tamtych-lat.blogspot.com/
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście z chęcią do cb zajrzymy :D Prowadził świetnego bloga. Dziękuję za miłe słowa. Co trzeci rozdział jest pisany oczami Jily więc mam nadzieję, żę nakarmimy wkrótce twój niedosyt.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Cudowny rozdział! <33
    James i Lily, w końcu!
    Lecę czytać dalej!
    Martyna Ch

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Obserwatorzy